EN

29.08.2014 Wersja do druku

Ktoś musiał przecież zostać naszym hersztem, a ja się do tego nadawałem!

Ma 55 lat i poczucie humoru tak wielkie, jak dystans do siebie i sukcesów. O sztuce aktorstwa, życiowych przygodach i prywatnej "teorii względności" opowiada MIROSŁAW NEINERT, aktor i dyrektor Teatru Korez w Katowicach.

Podobno szykuje pan, panie Neinert, szumna imprezę urodzinową... - A kto powiedział, że ma być szumna? Fajna ma być, wesoła i familiarna. Jak zawsze w spółce "Korez i przyjaciele". Udaję, że nie mam pojęcia, co mi kumple (i wrogowie) na benefis szykują, a trochę naprawdę nie wiem. W każdym razie, tytuł mamy: "Neinert 55, czyli mały gruby rulez!!!". O ile słowo "rulez" do ciebie pasuje, bo - jak podaje słownik gwar miejskich - oznacza "rządzi", a ty rządzić umiesz i chyba lubisz, a tyle "mały i gruby" wzbudziły mój niepokój. Czy to zdrowe w czasach, gdy wszyscy lansują się na potęgę? - Szczególnie, że jestem wysokim, szczupłym amantem, prawda? Przekomarzamy się, ale rozumiem, że pytanie jest poważne. Mogliśmy wymyślić jakiś przezroczysty tytuł, ale przecież to jest wieczór z przymrużeniem oka! To po co komu pompa? Po drugie, wygląd jest jednym ze składników mojego scenicznego warsztatu, którym - tak mi się wydaje - całkiem spra

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Ktoś musiał przecież zostać naszym hersztem, a ja się do tego nadawałem!

Źródło:

Materiał nadesłany

Polska Dziennik Zachodni nr 200

Autor:

Henryka Wach-Malicka

Data:

29.08.2014