Myślałem już, że w tegorocznej rywalizacji na najbardziej szokujące upamiętnienie Powstania Warszawskiego nic nie przebije powstańczych koszulek i chust zaprojektowanych przez Roberta Kupisza. A jednak znalazła się instytucja, która rzuciła projektantowi rękawicę - pisze Roman Pawłowski w Gazecie Wyborczej.
To oczywiście Muzeum Powstania Warszawskiego, które jest niezawodne, jeśli chodzi o przerabianie krwawej rzezi na dobrą zabawę. W minioną niedzielę MPW zorganizowało rodzinne spotkanie edukacyjne pod hasłem "Podwórkowi powstańcy". Mogły w nim wziąć udział rodziny z dziećmi od lat pięciu, które kuszono różnymi atrakcjami: "Będziesz mógł ugasić pożar z prawdziwymi strażakami, zbudować własną barykadę, uszyć powstańczą opaskę, policzyć Ma jednostki nieprzyjaciela, dostarczyć meldunek, pokonując liczne przeszkody, namalować powstańczy plakat, a na końcu przyjąć lotniczy zrzut". Spotkanie reklamował kolorowy plakat, na którym roześmiani dziewczyna i chłopiec robią sobie selfie na tle barykady. Brakowało tylko postrzałów z keczupu i polowego cmentarza. Szacuje się, że na całym świecie 300 tys. dzieci jest zmuszanych do udziału w walkach. W konflikcie między Czadem a Sudanem po obu stronach walczą 13-latkowie, 10-letnie dzieci noszą