EN

1.03.1988 Wersja do druku

Polskie miny

Po Mikołaju Grabowskim i Eu­geniuszu Korinie za kołem ste­rowym Gombrowiczowskiego "Trans-Atlantyku" stanął An­drzej Pawłowski. Dokonawszy adaptacyjnych zabiegów, wyty­czywszy reżyserską marszrutę, wyruszył w listopadzie 1984 ro­ku w premierowy rejs - przed oczami widzów warszawskiego Teatru Ateneum. Niech mi wybaczona będzie ta metafora: niezbyt, przyznaję, wy­rafinowana. Usprawiedliwia mnie wszakże to, iż niemal iden­tyczna posłużył się sam Witold Gombrowicz, porównując swoją powieść do koślawej fregaty. Za­chęcał przy tym czytelników: "Bez obawy (...), bez skrupułów, możecie wstąpić na pokład sta­rego, dziurawego pudła, aby pożeglować po wodach losu wasze­go." Dlaczego bez obawy? Ano dlatego, że powieść nie jest re­portażem, rzeczywistość co chwila przyjmuje w niej wy­miar snu. Co nie znaczy, że nie ma w niej satyry. Jest, jest. Autor te właściwości swojego utwo­ru pokazuje nawet pogrubiałym nagle "palicem". Bo czymże �

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Polskie miny

Źródło:

Materiał nadesłany

Opole nr 3

Autor:

Marek Jodłowski

Data:

01.03.1988

Realizacje repertuarowe