EN

11.07.2014 Wersja do druku

Krzysztof Globisz: o, jak lubię sobie przekląć

- Gdy Konrad Swinarski rozwalał staromieszczańskie tradycje Krakowa, wprowadzając nowy teatr, nową tradycję, ci ludzie stali po jego stronie. Ale teraz, kiedy Jan Klata robi dokładnie to samo - bo przecież woda w rzece płynie i nigdy już nie wróci do tego samego punktu - ci sami ludzie podnoszą krzyk - mówi Krzysztof Globisz, aktor Narodowego Starego Teatru.

Najbardziej ogranicza człowieka przyzwyczajenie. Zniewala. Zamyka horyzonty. Gdyby nie przyzwyczajenia, małżeństwa byłyby lepsze, ciekawsze. Bo ciągle byśmy się czymś zaskakiwali, Podobnie jest w teatrze. Jeśli nie dostosuje się on do zmieniającego się świata, to przestanie istnieć - mówi znany aktor Krzysztof Globisz. Maria Mazurek: Dobrze Panu w Krakowie? Krzysztof Globisz: Najlepiej. To jedno z najpiękniejszych miast Europy. I bliskie mojemu sercu. Nie chciał Pan stąd uciec stojąc na scenie podczas spektaklu "Do Damaszku", kiedy widzowie Was wygwizdywali? - Przeciwnie. To podnieciło mnie, by iść w kierunku nowoczesności. Teraźniejszość jest dla mnie najważniejsza, oczywiście obudowana przeszłością i tworzącą się w każdej chwili przyszłością. Ale nie można tkwić w zakamarkach i rupieciach. Aktorstwo również powinno się zmieniać? - Skoro zmienia się spojrzenie na historię, ekonomię, to czemu nie miałoby się zmieniać na sztuk�

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Krzysztof Globisz: O, jak lubię sobie przekląć

Źródło:

Materiał nadesłany

Polska Gazeta Krakowska nr 159

Autor:

Maria Mazurek

Data:

11.07.2014

Wątki tematyczne