EN

23.02.2001 Wersja do druku

Tylko dla ucha

Miało być niekonwencjonalnie, bo i tzw. prawdziwa opera męczy, nu­ży, że to coś tylko dla ucha, z pominię­ciem oczu, a tu niespodzianka: od po­czątku do końca konwencja, niemal uko­chanie tradycji, czasami również męka (także dla wykonawców...). Były arie, m.in. "Nie mogę już dłużej przybijać gwoździ"; były duety, orkie­strowe intermezza. To smutna, niemal nostalgiczna, nawet mroczna opowieść; intymna, autobiogra­ficzna opera o własnym dzieciństwie, o naj­bliższych - przez co raczej nie do krytyki. Obejrzałem i wysłuchałem jej więc z sza­cunkiem ale i z dużą wyrozumiałością...

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Tylko dla ucha

Źródło:

Materiał nadesłany

Gazeta w Katowicach

Autor:

Adam Rozlach

Data:

23.02.2001

Realizacje repertuarowe