EN

25.09.1991 Wersja do druku

W lustrze ks. Kitowicza

Nie jest to ostatni przebój sezonu, skoro już w telewizji można było zobaczyć "Opis obyczajów" wedle ks. Jędrzeja Kitowicza. Ale półtoraroczna prawie eksploatacja tego przedstawienia, uhonorowanego trzema prestiżowymi nagrodami (m. in. w Opolu), przynosi mu tylko coraz większą popularność, a telewizja zwielokrotniła tę reklamę, nie odbierając widzów. Zupełnie inaczej zresztą ogląda je się z naprzeciwka w teatrze, gdzie można się znaleźć np., w strumieniu wody podczas obłędnego dyngusu, a inaczej na szklanym ekranie, gdzie tumult tak miesza się z wrzawą, że po jakimś czasie wszystko jednostajnieje. Ów zapis obyczajowy, podany w formie oznajmującej i rozględzonej, byłby zapewne jeszcze jednym kazaniem proboszcza z Rzeczycy, którego by nikt do wierzenia nie przyjął. Mikołaj Grabowski z materiału tego zrobił nieprawdopodobny ubaw, wziąwszy na razie ze cztery tylko przywary narodowe do obróbki, a to: dewocyjność, obżarstwo, opilstwo i roz

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

W lustrze ks. Kitowicza

Źródło:

Materiał nadesłany

"Trybuna Śląska" nr 221

Autor:

Irena T. Sławińska

Data:

25.09.1991