To było kilka lat temu. We Francji po nocy spędzonej u wrót muzeum w Nantes, gdzie koczowałem, by obejrzeć obrazy mego ulubionego Georgesa de la Toura, spotkałem tajemniczą, nie znaną mi dotąd, a bliską "Kizette en Rose" jakiejś Polki, co podpisała się Tamara de Lempicka. Chyba więc za to najmocniej jestem wdzięczny twórcom "Tamary" w warszawskim teatrze "Studio", że zamówili u Agnieszki Morawińskiej znakomity album zawierający podstawowe dane o życiu i reprodukcje ważniejszych dzieł tej niezwykle utalentowanej, pełnej temperamentu kobiety. Artystki, która nigdy nie wyparłszy się polskości, nie "rozsławiała imienia Polski", lecz życiem swym dowiodła, iż ten, kto się urodził w Warszawie, może mieć wspólne korzenie z ludźmi pochodzącymi z Petersburga, Paryża, Włoch i Ameryki. Może w jednej części świata uczęszczać na bale, gdzie indziej flirtować z d'Annunziem, malować Andre Gide'a, współtworzyć wojsko kobiet. To było zanim
Tytuł oryginalny
Teatr to miejsce spotkania
Źródło:
Materiał nadesłany
Tygodnik Solidarność nr 52