Maciej Damięcki, aktor w rozmowie z Marią Kamińską
Chciał być dżokejem, ale okazało się, że przy swoich 168 centymetrach wzrostu jest zbyt wysoki. Został aktorem, kontynuując rodzinną tradycję. Jest tytanem pracy i dobrego samopoczucia. Gra jednocześnie w kilku serialach, jeździ po Polsce występując na estradzie, gościnnie w teatrach lub reżyserując sztuki. Odpoczywa, wykańczając swój dom. Ostatnio występował w Kielcach, w sztuce wyreżyserowanej przez Jerzego Bończaka "Łóżko pełne cudzoziemców". Maria Kamińska: - Przyjechał pan do Kielc pociągiem. Nie wygodniej autem? Nie męczą pana w pociągu fani? Maciej Damięcki: - Owszem, na szczęście dzisiaj dopiero pod koniec podróży przyfilowało mnie dwóch pijanych młodzieńców. Chcieli autograf, ale uciekłem. Wie pani, z pijanymi to nigdy nic nie wiadomo. Pani to pisze? - A dlaczego nie? To fajna przygoda. - Przygodę to ja miałem w Łodzi, kiedy znienacka na ulicy dostałem w twarz od jakiegoś nieznajomego człowieka. Facet strasznie