W ostatnim czasie przyzwyczajono nas do "głębokich" i "mrocznych" interpretacji praktycznie wszystkich komedii Szekspira. "Sen nocy letniej" traktowano pod tym względem szczególnie.
Do klasyki przeszedł głośny esej Jana Kotta "Tytania i głowa osła", eksponujący właśnie "czarną" sferę znaczeniową "Snu". Kott nie zawahał się wówczas, by demoniczny erotyzm dramatu przyrównać do infernalnych wizji znanych z "Kaprysów" Goi. W ostatnim czasie - choćby za sprawą kontrowersyjnych inscenizacji Krzysztofa Warlikowskiego - można zaobserwować powrót mody na tego rodzaju ponuractwa. Nowa realizacja "Snu" dokonana w Teatrze Polskim przez Adama i Jarosława Kilianów miała chyba w zamierzeniach jej autorów radykalnie zerwać z panującymi tendencjami. Niestety (lub, jak kto woli, na szczęście) - skończyło się na zamiarach. Decyzja Kilianów, by wystawić właśnie tę komedię Szekspira, nie powinna nikogo dziwić. Przed kilku laty ten sam artystyczny tandem zrealizował w Teatrze Powszechnym ciekawą i trochę niedocenioną inscenizacje "Balladyny" Słowackiego; "Sen" należy - jak wiadomo - do trzech (obok "Makbeta" i "Król