- Role, które gram, wymagają ode mnie obsesyjnego opętania. Obsesyjnym opętaniem jest też bycie dyrektorem teatru - mówi aktor ANDRZEJ SEWERYN, dyrektor naczelny Teatru Polskiego w Warszawie.
Anita Czuprun: Zastanawiam się, czy widzę Andrzeja Seweryna, czy króla Leara... Andrzej Seweryn: - (śmiech) Aż tak źle z panią? Wolę traktować to, co pani mówi, jako swego rodzaju komplement - bo oto te włosy, ta broda, sposób zachowania kojarzą się pani z moją rolą w "Królu Learze" Szekspira. Trzeba rzeczywiście wielkiej sztuki charakteryzacji, żeby dzisiaj kleić brody. Nie wiem, ile tracę kilogramów w czasie każdego przedstawienia, ale na pewno tracę litry potu, więc obawiam się, że takiego kleju jeszcze nie wymyślono, który by to wytrzymał. Jednocześnie proszę mi wierzyć, staram się nie mieszać zawodu z życiem codziennym, prywatnym. Precyzyjniej mówiąc - nie grać donżuana w warszawskich kawiarniach, kiedy gram Don Juana Moliera, grając w "Burzy" Szekspira - nie udawać czarodzieja na Krakowskim Przedmieściu, czy grając Arnolfa w "Szkole żon", dla "dobra przedstawienia" nie zakochiwać się w 17-letniej dziewczynie z liceum na Pradze. No n