EN

16.04.2014 Wersja do druku

"Zapiski chwilowego emigranta" (cz. III) - Robert Zawadzki na irlandzkiej prowincji

Minęły dwa tygodnie naszej tułaczki po zielonej wyspie. W tym czasie przemierzyliśmy trasę ze wschodu na zachód od Dublina, aż po daleko na północ wysunięte zakątki wyspy, nie przekraczając jednak granicy Republiki z Irlandią Północną. Wspaniała to była okazja do podpatrywania, jakim rytmem toczy się życie poza większymi aglomeracjami - pisze Robert Zawadzki o podróży ze spektaklem The Abbey Theatre.

Dajmy na to, o takim Roscommon trudno cokolwiek powiedzieć, skoro nawet sami Irlandczycy określają, że "leży w samym środku niczego". Przełożyło się to w pewnym sensie również na spektakle, które tam zagraliśmy. Dość twarde było to nasze zderzenie z miejscową rzeczywistością. Widownia raczej nie dopisała, głównie ze względów organizacyjnych (słabej kampanii promocyjnej, prowadzonej przez ośrodek kultury, w którym gościliśmy). Widzowie, którzy zdecydowali się spędzić z nami te dwa wieczory, ostatecznie byli raczej zadowoleni, chociaż w trakcie spektakli nam nie pomagali. Ściana. Prawie całkowity brak reakcji. Każdy, kto choć raz w życiu stanął na scenie wie doskonale, jak mało komfortowa jest to sytuacja dla aktora. Kolejne na mapie naszego objazdu Castleblayney jest podobnej do Roscommon wielkości (około 1,7 tysiąca mieszkańców) ale odbiór był już zupełnie inny. Być może dlatego, że "Blaney" leży tuż przy samej granicy z Pół

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Z miasta do miasta

Źródło:

Materiał nadesłany

www.miernikteatru.blogspot.ie

Autor:

Robert Zawadzki

Data:

16.04.2014

Wątki tematyczne