EN

8.11.2005 Wersja do druku

Horror Polonia

Informacja, że Janda otwiera własny teatr i 11 listopada pokaże tam nowy monodram "Ucho, gardło, nóż" według Vedrany Rudan, wzbudziła ogromne zainteresowanie. Aktorka obawia się, jak publiczność przyjmie ją w roli Tonki Babić, budzącej niechęć, pozbawionej zasad ofiary wojny bałkańskiej. Chyba niepotrzebnie. Janda nikogo nie pozostawia obojętnym. Na scenie radzi sobie świetnie. Tylko czy poradzi sobie jako właścicielka teatru? - pisze Magdalena Łukaszewicz w Newsweeku Polska.

Zobaczyć Krystynę Jandę [na zdjęciu] na deskach to marzenie wielu Polaków. Z tym że połowa z nich ma na myśli scenę, druga zaś - metaforę porażki. "Jestem facetem. Udaję kobietę, bo mi tak wygodniej. Od lat przekonuję facetów, żeby obsadzali mnie w rolach męskich. Tłumaczę: bierzesz scenariusz, sztukę, główna rola - facet, obsadzasz mnie. Normalnie. Nic nie zmieniasz, tylko rodzaj niki". Tak widzi siebie Krystyna Janda. Oczywiście że mogłaby grać role męskie, skoro w "Małej Steinberg" kreowała umierającą na raka autystyczną dziewczynkę i publiczność to kupiła. Jest w końcu gwiazdą polskiego teatru. Monodram Jandy "Shirley Valentine", wystawiany od 13 lat, obejrzało ok. 150 tys. widzów. To teatralny megahit. Skok na głęboką wodę Dlatego informacja, że Janda otwiera własny teatr i 11 listopada pokaże tam nowy monodram "Ucho, gardło, nóż" według Vedrany Rudan, wzbudziła ogromne zainteresowanie. Aktorka obawia się, jak publiczność

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Horror Polonia

Źródło:

Materiał nadesłany

Newsweek Polska nr 45/13.11

Autor:

Magdalena Łukaszewicz

Data:

08.11.2005

Wątki tematyczne