EN

18.03.2014 Wersja do druku

Backstage: Eurydyka mówi

- Większość twierdzi, że pisze się z doświadczenia, jakie dostarcza życie. Ja jestem przykładem piszącego trupa, który nie umarł, czymś w rodzaju zombie - mówi pisarka Elfriede Jelinek w rozmowie z Łukaszem Chotkowskim, dramaturgiem spektaklu "Cienie. Eurydyka mówi:", wspólnej produkcji Teatru IMKA w Warszawie, Teatru Polskiego w Bydgoszczy i Teatru Muzycznego Capitol we Wrocławiu.

ŁUKASZ CHOTKOWSKI: "Co zawdzięczam lękowi?", pyta Eurydyka w Pani najnowszym tekście "Cienie. Eurydyka mówi:". Co Elfriede Jelinek zawdzięcza lękowi? ELFRIEDE JELINEK: Nic dobrego, to na pewno: bardzo zredukowane, ubogie w bodźce życie. Ale może z drugiej strony to wcale nie najgorszy punkt wyjścia dla pisania. Z zewnątrz nic nie rozprasza (czy też nie tak często). "Eurydyka" dialoguje dla mnie z czterema szlachetnymi prawdami Buddy, gdzie Budda uobecnia nieuchronność cierpienia i pokazuje drogę do wyzwolenia od niego. Czym jest droga do zrozumienia i wyzwolenia z cierpienia? - Nigdy nie zajmowałam się buddyzmem, nie sądzę też, by można się było uwolnić od cierpienia, nie wierzę nawet w to, by można było uzyskać jakieś szczególne zrozumienie czy dostąpić poznania. Jest się poddanym czasowości (w moich sztukach, np. Rechnitz czy Die Schutzbefohlenen, poddanym historii); pisząc, starałam się zawsze zawiązywać relację między działaniem i h

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Backstage: Eurydyka mówi

Źródło:

Materiał nadesłany

www.dwutygodnik.com

Autor:

Łukasz Chotkowski

Data:

18.03.2014

Realizacje repertuarowe