EN

10.03.2014 Wersja do druku

Teatr Bez Rzędów, bez marnych aktorów i brzydkich aktorek

Współczesny teatr nastawiony jest na goliznę, brutalność i kontrowersja Tego wszystkiego nie zobaczysz na scenie przy Krakowskiej 13. Aktorzy nie przychodzą tu, by zarabiać, ale by się rozwijać. Na czynsz za salę po prostu się składają. I robią to, co kochają - grają spektakle - pisze Marcin Warszawski w Dzienniku Polskim.

Przy Krakowskiej 13 dziś wielka feta. Swoje pierwsze urodziny pod tym właśnie adresem obchodzi Teatr Bez Rzędów. Nieformalna grupa młodych twórców, którzy w wolnym czasie, poza pracą w teatrze, spotykają się, by wspólnie tworzyć teatr. Teatru w życiu naprawdę nigdy zbyt wiele Wszystko zaczęło się w 2008 roku od monodramu "Zagraj to jeszcze raz... - sam!" inspirowanego sztuką Woody'ego Allena. Aktor Lech Walicki, który na co dzień występuje na deskach Teatru Groteska, zastanawiał się, co można robić po pracy. Odpowiedź była jedna - teatr. Akurat trwała wakacyjna przerwa repertuarowa. Pojawił się więc pomysł, by to wykorzystać i ze swoją pasją ruszyć w plener. Tak powstały spektakle "Ostatnia niedziela" i "Lisia intryga" inspirowane twórczością Sławomira Mrożka. - Chciałem z teatrem wyjść do ludzi. Pokazać, że grać możemy wszędzie. Niepotrzebny jest do tego budynek, scena ani rzędy - wspomina Lech Walicki. Tak w naturalny sposób z

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Teatr Bez Rzędów, bez marnych aktorów i brzydkich aktorek

Źródło:

Materiał nadesłany

Dziennik Polski nr 56/08/09-03-14

Data:

10.03.2014