EN

18.01.1991 Wersja do druku

Cimcirymcia mówi

"Iwona, księżniczka Burgunda" niby lekko zwietrzała, niby już ramotka, która ze względu na wielkość autora cieszy się powodzeniem okazała się wcale smakowitym kąskiem teatralnym. Anna Augustynowicz przeciwstawiła się przede wszystkim tradycji inscenizacyjnej. Odrzuciła psychologizowanie na scenie, zrezygnowała z milczącej Iwony, wszak ma ona aż osiem kwestii! Kaliska "Iwona" z trudem (naj­częściej aktorskim) ale oscyluje w kierunku komedii, dodajmy komedii erotyką podszytej. Przedstawienie zaczyna się atrakcyjnie. Salon, w którym rozegra się tragifarsa, otaczają ścianki wykonane z czarnej sia­tki, za którymi biegnie galeryjka. Na niej stoją zamarli w bezruchu bohaterowie całej salonowej hecy. Dopiero dźwięk mu­zyki uruchamia sceniczne dzianie się. To, co dzieje się na galeryjce, jest ujęte w teat­ralne znaki i symbole: dworskie konwenanse, etykieta, forma. Filip znudzony banalnością i fałszem dworskiego życia zakochuje się (?) w od­rażają

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Cimcirymcia mówi

Źródło:

Materiał nadesłany

Poznański Dziennik Dzisiaj

Autor:

Stefan Drajewski

Data:

18.01.1991

Realizacje repertuarowe