Polska kultura pozostaje beneficjentką socjalistycznego systemu centralnego rozdawnictwa. Zapisany w konstytucji obowiązek wspierania kultury przez państwo gwarantuje jej przetrwanie. W jakiej kondycji? - pisze Paulina Wilk w Tygodniku Powszechnym.
Polska kultura przespała transformację i w wolnorynkowej rzeczywistości, gdzie wszyscy konkurują ze wszystkimi, cieszy się specjalnym traktowaniem - ma państwowego mecenasa. Niestety, słabnącego i traktującego ją jak uciążliwą podstarzałą pannę na wydaniu. Kultura doskwiera mecenasowi tym bardziej, że jak dotąd jej wdzięki doceniło niewielu zamożnych przedstawicieli biznesu. Dlatego co roku państwowy sponsor funduje kulturze kusą sukienkę, pozszywaną z lepszych lub gorszych pomysłów i projektów, nadsyłanych z całego kraju. Polska kultura ma rzesze absztyfikantów, którzy ją uwodzą, komplementują i chcieliby spędzić z nią życie, ale nie mają za co. Jest też spora grupa utrzymanków, którzy stworzyli wokół kultury ciasny krąg ciułaczy. Jest wreszcie grupa zawodowców, którzy chcą z nią robić interesy, ale napotykają na nieufność i niesprzyjające warunki. Jest także mała, ale zdobywająca zwolenników ekipa domagająca się udostępn