EN

20.06.2003 Wersja do druku

Kronika zapowiedzianej śmierci

Paweł Mikołajczyk chciał wywo­łać skandal. Ale prawdę powie­dziawszy jego "Kronika zapowie­dzianej śmierci" na motywach po­wieści Gabriela Garcii Marqueza, skandalem nie jest. Mieści się na pewno w nurcie nowego brutalizmu, nurcie modnym w teatrze dra­matycznym. Akcja dzieje się w pro­sektorium, ale to jeszcze za mało na skandal. W tym samym teatrze Ma­rek Weiss-Grzesiński w prosekto­rium rozegrał nawet finał "Traviaty". I co? Nic. Powstała śmieszność. Mi­kołajczyk nie doprowadził do śmieszności. Stawia proste i ważne pytania o granice miłości, ludzkiej wolności i niezależności. To, co chce nam powiedzieć, nie może i nie jest śmieszne. Nie pozwala na to również apokaliptyczna muzyka Oliviera Messiaena kontrastowo ze­stawiona z romantycznymi utwora­mi Laurie Anderson, Ryuichi Sakamoto i Earthy Kitt. Mnie ten spek­takl nie "dotknął". Wyszedłem z te­atru obojętnym. Zupełnie inaczej niż po poprzednich propozycjach Mikołajczyka.

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Kronika zapowiedzianej śmierci

Źródło:

Materiał nadesłany

Głos Wielkopolski nr 142

Autor:

sdr

Data:

20.06.2003

Realizacje repertuarowe