EN

22.02.2013 Wersja do druku

Idźcie i grzeszcie

Niezwykle trudno jest przełożyć traktat filozoficzny na język teatru. Reżyserce Aldonie Figurze i dramaturżce Edycie Dudzie-Olechowskiej udało się to zro­bić naprawdę śmiesznie. Godzinny spektakl co chwila przerywa­ją salwy śmiechu publiczności. Recho­cze nie tylko z archetypowych postaci wyłuskanych z dzieła powstałego w VI wieku, ale też z miłosnych figlów-miglów, o których opowiadają. Nic się nie zmieniło "w tych kwestiach", pod­chody miłosne są podobne od tysię­cy lat, tak jak niezrozumienie między kobietami i mężczyznami. Jeśli ktoś spodziewa się po spektaklu scen ero­tycznych, zawiedzie się. Aktorzy - w tym genialna Małgorzata Rożniatowska i jak zwykle hipnotyzujący Zdzi­sław Wardejn, rzeczywiście w pewnym momencie zbierają się do udziału w or­gii, ale "dziewica" będzie zbyt wstydli­wa. Nie oznacza to, że klasycznych i mniej klasycznych póz brakuje - one mimo wszystko są komiczne albo pu­bliczność reaguje pruderyjnie. Obo

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Idźcie i grzeszcie

Źródło:

Materiał nadesłany

Metro nr 2503

Autor:

Edyta Błaszczak

Data:

22.02.2013

Realizacje repertuarowe