EN

27.01.2014 Wersja do druku

W perwersyjnym królestwie wyspiarskiego patriarchy

Polskiej reżyserce Mai Kleczewskiej udała się fascynująco niezgłębiona interpretacja "Burzy" Szekspira. Widzowie mają możliwość ku swemu przerażeniu zajrzeć do perwersyjnego, wyjętego spod prawa świata - mówił Alexander Kohlmann w Deutschlandradio Kutur.

Samotna wyspa jako metafora bytu, to u Szekspira, nie tylko w "Burzy", miejsce, w którym lądują ludzie, mający sobie jeszcze coś do wyjaśnienia. Tak więc jak najbardziej trafna jest zamiana wyspy w przedstawieniu "Burzy" w hamburskim Schauspielhaus na podupadły kompleks motelowy na jakimś pustkowiu. Ciemne, zafajdane korytarze, jasno oświetlony pokój o konstrukcji kontenera i mur ochronny z brzydkimi reflektorami granicznymi - kwatera główna dyktatora wyspy Prospera (Josef Ostendorf) nie zaprasza do dłuższego pobytu. W ogóle Prospero w spektaklu Mai Kleczewskiej nie jest tym mądrym czarodziejem i oczytanym wyspiarskim emerytem, a nawet samym Szekspirem, jako który wciąż jest przedstawiany. Przeciwnie: Prospero, to tłusty, stary, zaniedbany dziad z rozczochranymi włosami, który uciekając z Neapolu pozostawił za sobą również cywilizację. Królestwo na wyspie z monitoringiem wideo Teraz jeździ na wózku inwalidzkim po swoim wyspiarskim królestwie z monito

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

W perwersyjnym królestwie wyspiarskiego patriarchy

Źródło:

Materiał nadesłany

Deutschlandradio Kutur z 23.01.2014

Wątki tematyczne