EN

14.02.1995 Wersja do druku

Lunatycy, czyli zmierzanie donikąd

Sukces ostatniego spektaklu Krystiana {#os#1116}Lupy{/#} tkwi w przystępności tematu adaptowanej na scenę książki Hermanna Brocha oraz realistycznej konwencji teatralnej, która stanowi punkt wyjścia do opowieści o losach Augusta Escha. Wcześniejsze przedstawienia Lupy były długie, wizyjne i przez to amorficzne. W 4-godzinnych (niestety!) "Lunatykach" realizm i dekadentyzm Niemiec przełomu XIX i XX w. zgrabnie przeplata się z oniryzmem duchowych przeżyć bohaterów. Z kolei wewnętrzne stany ducha znajdują odzwierciedlenie w konkretnych sytuacjach scenicznych. Buchalter August Esch (Jan {#os#791}Frycz{/#}) traci pracę w Kolonii i wyjeż­dża do Manheim, gdzie zostaje za­trudniony jako portowy kasjer że­glugi środkoworeńskiej. Jego przy­jaciel Martin (Andrzej {#os#809}Hudziak{/#}) zo­staje wtrącony do więzienia przez właściciela tejże żeglugi, wielkiego kapitalistę, Bertranda (Piotra {#os#801}Ski­bę{/#}). Martin namawiał ludzi do straj­ku. Esch chce

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Lunatycy, czyli zmierzanie donikąd

Źródło:

Materiał nadesłany

Czas Krakowski nr 38

Autor:

Bożena Gierat-Bieroń

Data:

14.02.1995

Realizacje repertuarowe