Sukces ostatniego spektaklu Krystiana {#os#1116}Lupy{/#} tkwi w przystępności tematu adaptowanej na scenę książki Hermanna Brocha oraz realistycznej konwencji teatralnej, która stanowi punkt wyjścia do opowieści o losach Augusta Escha. Wcześniejsze przedstawienia Lupy były długie, wizyjne i przez to amorficzne. W 4-godzinnych (niestety!) "Lunatykach" realizm i dekadentyzm Niemiec przełomu XIX i XX w. zgrabnie przeplata się z oniryzmem duchowych przeżyć bohaterów. Z kolei wewnętrzne stany ducha znajdują odzwierciedlenie w konkretnych sytuacjach scenicznych. Buchalter August Esch (Jan {#os#791}Frycz{/#}) traci pracę w Kolonii i wyjeżdża do Manheim, gdzie zostaje zatrudniony jako portowy kasjer żeglugi środkoworeńskiej. Jego przyjaciel Martin (Andrzej {#os#809}Hudziak{/#}) zostaje wtrącony do więzienia przez właściciela tejże żeglugi, wielkiego kapitalistę, Bertranda (Piotra {#os#801}Skibę{/#}). Martin namawiał ludzi do strajku. Esch chce
Tytuł oryginalny
Lunatycy, czyli zmierzanie donikąd
Źródło:
Materiał nadesłany
Czas Krakowski nr 38