Martina Geyringa, jednego z bohaterów "Lunatyków" Krystiana {#os#1116}Lupy{/#}, od całej reszty postaci odróżnia fizyczny defekt. Otóż - Geyring kuleje. Dzierży pod pachą solidną kulę i kuśtyka miarowo po scenie tam i sam. Na pierwszy rzut oka nie ma w tym niczego nadzwyczajnego. W końcu nieraz już w dziejach sztuki ułomność zmieniana bywała w estetyczny smakołyk. Tym razem jednak coś jest nie tak. Wystarczy przyjrzeć się wnikliwie, by dostrzec, iż Geyring, owszem, kuleje, ale tylko poniekąd. Jest przecież tak, że mając chorą dolną kończynę można kuśtykać, by tak rzec, tylko jednostronnie. Nie można w poniedziałek powłóczyć lewą, we wtorek zaś - żeby się nie nudziło - prawą nogą. Dlaczego więc Martin Geyring uprawia na scenie swoistą żonglerkę swoim smutnym defektem? Z jakich przyczyn raz kuleje lewostronnie, a raz prawostronnie? Cóż chce nam powiedzieć, operując kulą po obu stronach ułomnego ciała? Co miał na my
Tytuł oryginalny
Metafizyka białego kontrabasu
Źródło:
Materiał nadesłany
Tygodnik Powszechny nr 12