EN

19.03.1995 Wersja do druku

Metafizyka białego kontrabasu

Martina Geyringa, jednego z bo­haterów "Lunatyków" Krystiana {#os#1116}Lupy{/#}, od całej reszty postaci od­różnia fizyczny defekt. Otóż - Geyring kuleje. Dzierży pod pachą solidną kulę i kuśtyka miarowo po scenie tam i sam. Na pierwszy rzut oka nie ma w tym niczego nadzwyczajnego. W końcu nie­raz już w dziejach sztuki ułomność zmie­niana bywała w estetyczny smakołyk. Tym razem jednak coś jest nie tak. Wystarczy przyjrzeć się wnikliwie, by dostrzec, iż Geyring, owszem, kuleje, ale tylko poniekąd. Jest przecież tak, że mając chorą dolną kończynę można kuś­tykać, by tak rzec, tylko jednostronnie. Nie można w poniedziałek powłóczyć lewą, we wtorek zaś - żeby się nie nudziło - prawą nogą. Dlaczego więc Martin Geyring uprawia na scenie swois­tą żonglerkę swoim smutnym defektem? Z jakich przyczyn raz kuleje lewostron­nie, a raz prawostronnie? Cóż chce nam powiedzieć, operując kulą po obu stro­nach ułomnego ciała? Co miał na my

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Metafizyka białego kontrabasu

Źródło:

Materiał nadesłany

Tygodnik Powszechny nr 12

Autor:

Paweł Głowacki

Data:

19.03.1995

Realizacje repertuarowe