"Caryca Katarzyna" w reż. Wiktora Rubina z Teatru im. Żeromskiego w Kielcach na VI Międzynarodowym Festiwalu Teatralnym Boska Komedia w Krakowie. Pisze Mike Urbaniak na blogu Pan od Kultury.
Tłum, nieprzebrany tłum szturmował #Kolonię czyli Scenę Kameralną Starego Teatru w Krakowie. Powód? Z kieleckiego Teatru im. Stefana Żeromskiego przyjechała Caryca Katarzyna Jolanty Janiczak w reżyserii Wiktora Rubina. Ludzie siedzieli na ziemi, na ścianach, na żyrandolach. A jak już nie mieli gdzie usiąść, to stali. Nieraz na jednej nodze. Było warto. Wszyscy ci, którzy być może spodziewali się historii o słynnej imperatorowej Cesarstwa Rosyjskiego, musieli być srogo zawiedzeni. Taki teatr w ogóle duetu Janiczak/Rubin (nominowanego do tegorocznych Paszportów Polityki) nie interesuje. Twórcy wzięli na warsztat ciało, kobiece ciało, które przez wieki było niczym innym, jak zwykłym towarem. Kobiety wydawano za mąż w ramach politycznych ustawek, sojuszy, dynastycznych potrzeb. Były pionkami w grze o władzę i miały zwykle jedno zdanie - urodzić następcę tronu. W kieleckiej inscenizacji Caryca Katarzyna (fenomenalna Marta Ścisłowicz) postanow