EN

4.12.2013 Wersja do druku

O teatrze każdy pisać może...

Czy Polacy, wszyscy Polacy, muszą finansować kolejny sto pięćdziesiąty akt demaskacji polskich wad narodowych, dokonywany w tak prymitywny, infantylny sposób, jak w przypadku owej niedoszłej "Nie-Boskiej Komedii"? Czy musimy płacić za permanentną propagandę feministyczną i homoseksualną? - oburza się w tygodniuku W Sieci Piotr Zaremba, komentator, publicysta.

Kiedy usłyszałem o zakłóceniu przedstawienia w krakowskim Starym Teatrze, zrazu reagowałem sceptycznie. Wolę, jak w świecie sztuki teatralnej ścieramy się na argumenty, nie na okrzyki. Jednak tekst Witolda Gadowskiego, jednego z rzeczników tej akcji, uświadomił mi, że był to akt rozpaczy. Nadal upieram się, że lepiej naciskać na ministra kultury i wszystkich świętych, niż wymyślać aktorom. Co jednak począć, gdy mamy do czynienia z prawdziwym pójściem w zaparte? Grupa widzów zorganizowanych przez fotografa Stanisława Markowskiego przerwała przedstawienie "Do Damaszku" Augusta Strindberga, na swoje czasy skandalizującego dramaturga. Dramaturga, który jednak nie kazał swoim postaciom wykrzykiwać "Idźmy w ch..." albo wykonywać na scenie kopulacyjne ruchy. Uczynił to za niego dzisiaj Jan Klata, dyrektor teatru i reżyser tego spektaklu. Ze sposobu, w jaki próbuje się dziś przerabiać takie utwory, wyziera nie skandal nawet, lecz totalna pustka. "Nie-

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Barbarzyńcy na narodowej scenie

Źródło:

Materiał nadesłany

W SIECI nr 48/02/08-12-13

Autor:

Piotr Zaremba

Data:

04.12.2013

Wątki tematyczne

Realizacje repertuarowe