Bure podwórko kamienicy, na nim dzieciaki. Jeden smaruje ścianę sprejem, inny sam ze sobą gra w kosza, jeszcze ktoś się nudzi. Nikt nie zauważa rozglądającego się dookoła starszego pana, dopóki nie zaczyna on improwizować wiersza o rękach i nogach. Z tych rymów wyłania się świat "Bajek pana Brzechwy" w Teatrze Jaracza. Od soboty znam odpowiedź na pytanie: jak przenosić Brzechwowe wiersze dla dzieci na scenę? Ano tak, jak zrobił to Mariusz Siudziński. Spektakl nie jest ani akademią "ku czci", zestawioną z recytatorskich popisów, ani trywialną inscenizacją kolejnych fabuł. Reżyser kapitalnie odnalazł sytuację, pozwalającą połączyć drobne utwory: jest nią dziecięce dokazywanie. Przenikający wszystko żywioł improwizacji - jeden dla wszystkich pokoleń - sprawia, że dorosłość wykonawców staje się niezauważalna. Szalenie dynamiczne działania aktorskie tną rytmiczny tok wierszy. Czasem wręcz trudno utrzymać w p
Tytuł oryginalny
Freestylowy Brzechwa
Źródło:
Materiał nadesłany
Gazeta Wyborcza - Łódź nr 54