"Nosorożec" w reż. Artura Tyszkiewicza w Teatrze Dramatycznym w Warszawie. Pisze Lidia Raś w Polsce Times.
"Nosorożec" w reżyserii Artura Tyszkiewicza nie pozostawia złudzeń. Zbiorowe szaleństwo i dyktat masy mają się dobrze, a obrona indywidualizmu coraz częściej jest sprawą przegraną nie dlatego, że tak silny jest przeciwnik, tylko dlatego, że to my jesteśmy coraz bardziej bezwolni. Monstrum może się z nas wyłonić. Możemy mieć twarz potwora [], a nasza potworność ma nieskończoną liczbę twarzy, zbiorowych bądź nie" - przekonywał Eugne Ionesco, zainspirowany "Przemianą" Kafki. Lęk przed przebudzeniem się w nas potwora leżał u podstaw "Nosorożca", bo Ionesco nie miał złudzeń: nikt nie jest wolny od takiego zagrożenia. Napisana w 1959 roku sztuka, odczytywana była przez lata na różne sposoby: głównie jako metafora wszelkich totalitaryzmów i zniewolenia człowieka przez idee, ale też poddania się dyktatowi masy w różnych dziedzinach życia. Nieufny wobec wszelkich "prawd zbiorowych" autor, przestrzegał przed fanatyzmem i ślepym podporząd