EN

15.10.1959 Wersja do druku

"Jedno tylko pozostaje..."

Nie jesteśmy, niestety, ani matematykami, ani chemikami (których tak wielbił Sebastian Mercier), ani fizjologami; ani nawet psychologami, ekonomistami, czy statystykami. Nasze hipotezy 53 dowolne, nasze rozumowania chwiejne i niepewne, nasze wnioski bywają subiektywne, nasze prognozy - łatwe do obalenia. Nic dziwnego, że gorączkowo próbujemy wynaleźć bardziej stały grunt. Obserwując i opisując nasze przeżycia artystyczne, chcemy sobie ustalić jakieś sprawdziany. Jednym z nich wydaje się dla krytyka teatralnego stosunek lektury do przedstawienia. Ściślej mówiąc - porównanie wrażeń, jakie odnosimy przy czytaniu utworu dramatycznego, z tym, czego doznajemy, oglądając realizację sceniczną utworu. Wiemy, że owa realizacja układa się rozmaicie. Przedstawienie może w nas burzyć czy osłabiać wizje, jaką ,,zbudował" autor. Albo też wrażenia mogą być ,,równoległe", wtedy zwłaszcza, gdy artyści teatru, na podstawie tekstu, zrealizowali pomysły odmienn

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

"Jedno tylko pozostaje..."

Źródło:

Materiał nadesłany

Teatr Nr 19

Autor:

Wojciech Natanson

Data:

15.10.1959

Realizacje repertuarowe