EN

19.11.2013 Wersja do druku

Bronić trzeba szkół, muzeów, teatrów, odwojować media publiczne

- Uważam, że przyszedł moment, o którym mówił Ojciec Święty Jan Paweł II, ostrzegając o kulturze i cywilizacji śmierci. Dla nas to być albo nie być, nie możemy pozwolić, by został wykonany kolejny krok. Rzucono nam rękawicę, wytoczono bitwę o kulturę, a my musimy tę rękawicę podjąć. Musimy być ofensywni i zwyciężyć. Oni nie mają motywacji, my mamy głęboką religijną i patriotyczną. W niedalekiej przyszłości będę chciał zorganizować w Krakowie dużą debatę na temat zagrożenia naszej kultury i naszego bytu narodowego - mówi Stanisław Markowski, artysta fotografik w Naszym Dzienniku.

Co Pana oburzyło w spektaklu "Do Damaszku" w reżyserii Jana Klaty, wystawianym w krakowskim Teatrze Starym? - Chcąc dokonać obiektywnej oceny, obejrzałem go dwa razy. Po raz pierwszy 12 listopada, wytrzymując z trudem do końca, drugi raz dwa dni później. Wtedy już wiedziałem, że po półgodzinie, wraz z przyjaciółmi i znajomymi, którzy wsparli akcję, zareagujemy i wyjdziemy z widowni. Dlaczego po półgodzinie? Bo wiedziałem, że wtedy wszyscy będą już mieli dość. Obok mnie siedziała pani, która płakała i drżała, gdy patrzyła na Krzysztofa Globisza kopulującego jako pies z ludzkimi czaszkami i trumną. To było coś przerażającego, ale na tym właśnie Klata oparł swój spektakl. "Do Damaszku" ogólnie jest sztuką złą, źle graną, nudną. Augusta Strindberga jest w niej mniej niż połowa, jeśli chodzi o teksty, a jeśli już się pojawia, to zmanipulowany przez nieadekwatne sytuacje i zachowania aktorów. To uderzenie w tego szwedzkiego pisa

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Koniec z pobłażaniem złu

Źródło:

Materiał nadesłany

Nasz Dziennik nr 269

Autor:

Piotr Skrobisz

Data:

19.11.2013

Wątki tematyczne

Realizacje repertuarowe