Inscenizacje Mariusza Trelińskiego to nowa jakość w polskiej operze. Opowieść o francuskiej rewolucji jest kolejną eksplozją jego wyobraźni w kreowaniu muzycznych obrazów.
Od pamiętnej warszawskiej premiery "Madamy Butterfly" siedem lat temu krytyka albo Trelińskiego wielbi, albo wytyka mu dominację obrazu nad muzyką i oddalanie się od operowej tradycji. Cokolwiek by o przedstawieniach Trelińskiego mówić, ich sukces jest bezsporny. Sobotnia premiera "Andrei Chéniera" [na zdjęciu scena z przedstawienia] powinna pogodzić skrajne opcje, bo w tej inscenizacji strona plastyczna, jak i muzyczna są na najwyższym poziomie. Moc obrazu Operowa opowieść o rewolucji francuskiej i uwikłanym w nią poecie Chénierze stała się punktem wyjścia do dyskusji o procesie rewolucji w ogóle. Dla reżysera wszelkie historyczne przewroty mają identyczny schemat. W każdym można dostrzec trzy etapy - uśpienia i dekadencji, potem eksplozji euforii, jak w oszalałym kabarecie, wreszcie ten najbardziej dramatyczny, gdy wypalają się szczytne ideały - czas terroru, czystki. Tak też z pomocą swego sprawdzonego teamu - scenografia Boris Kudlicka, k