EN

17.10.2005 Wersja do druku

Miłość nie poddaje się terrorowi

Z żarliwej opowieści o miłości "Andrea Chénier" [na zdjęciu scena z przedstawienia] zamienił się w Warszawie w esej historyczny. Powstał spektakl momentami fascynujący, lecz zadziwiająco chłodny.

Słynne dzieło Umberto Giordano, powstałe w 1896 r., powiela najbardziej tradycyjny operowy schemat: miłości między sopranem a tenorem, którym na drodze staje czarny charakter - baryton. I choć w finale przechodzi on przemianę, usiłując pomóc zakochanym, jest już za późno. To, co jednak innym kompozytorom służyło wyłącznie jako pretekst do zaprezentowania pięknych melodii, Giordano z librecistą wzbogacili wyrazistym tłem historycznym, osadzając opowieść w czasach rewolucji francuskiej. Mariusz Treliński dokonał natomiast istotnych przewartościowań. Zrobił spektakl o mechanizmach historii, z miłością na dalszym planie. Pokazał świat, który musi przegrać, bo jest już martwy, choć piękny, ale tylko tak jak efektowna kolekcja zasuszonych motyli. Nadeszła więc rewolucja - euforycznie radosna, ale i coraz bardziej szaleńcza. Kabaretowa, beztroska zabawa zaczyna toczyć się w cieniu gilotyny. Po niejmoże być już tylko czas terroru, kiedy giną

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Miłość nie poddaje się terrorowi

Źródło:

Materiał nadesłany

Rzeczpospolita nr 243

Autor:

Jacek Marczyński

Data:

17.10.2005

Realizacje repertuarowe