EN

8.11.2013 Wersja do druku

Bóg go ukarał i oddał w ręce kobiety - recenzja "Wenus w futrze"

Tak brzmi motto z książki von Sachera-Masocha, której teatralną adaptację przygotowuje podobny do Polańskiego reżyser. I wtedy na scenę wkracza aktorka, żona prawdziwego Polańskiego... Od dziś w kinach "Wenus w futrze"
Największą przyjemność "Wenus w futrze" dała chyba samemu Romanowi Polańskiemu - pisze Jacek Szczerba w Gazecie Wyborczej.

Bo czyż to nie frajda nakręcić film o zmaganiach między aktorką i reżyserem (i jednocześnie między kobietą i mężczyzną), zatrudniając jako aktorkę własną żonę - Emmanuelle Seigner - a do roli reżysera wybierając wyjątkowo do siebie podobnego Mathieu Amalrica? Co prawda Polański wpierw usunął z planu innego aktora - Louisa Garrela, ale jego fizys też dałoby się porównać do Polańskiego, tyle że sprzed lat kilkudziesięciu. Poza tym "Wenus w futrze" pozwoliła Polańskiemu zająć się ponownie tematem - który zgłębia, począwszy od debiutanckiego "Noża w wodzie" - interpersonalną grą o dominację: ktoś nad kimś góruje, a potem sam popada w zależność od niego. I tak w kółko. Najlepiej, gdy ta gra jest prowadzona w wąskim gronie: w "Wenus w futrze" są tylko dwie osoby, do tego tkwiące w jednym wnętrzu - w teatrze. Ów teatr przy okazji zapewnił Polańskiemu inny walor, na którym jemu jako artyście zależy - umowność. Jakże ws

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Bóg go ukarał i oddał w ręce kobiety - recenzja "Wenus w futrze"

Źródło:

Materiał nadesłany

Gazeta Wyborcza online

Data:

08.11.2013

Wątki tematyczne