EN

9.11.2013 Wersja do druku

Demokracji w teatrze nie ma, ktoś musi brać za niego odpowiedzialność

- Zawsze ktoś osobiście, jednostkowo, musi wziąć odpowiedzialność za teatr, a to oznacza, że również musi podejmować decyzje niepopularne, czasem znienawidzone. Tak jak podejmuje je reżyser, który z jednymi chce pracować, a z innymi nie - mówi w wywiadzie Tadeusz Słobodzianek, dyrektor Teatru Dramatycznego.

Lidia Raś: "Za jedną z klęsk teatru polskiego uważam to, że się coraz mniej liczy z widzem. Nie chodzi tu o schlebianie tanim gustom, bo publiczność może się bawić zarówno na dobrze, jak i źle zrobionym przedstawieniu. Widzów trzeba wychowywać. W teatrze wszystko razem się jakoś łączy: to niskie, z tym wysokim, to szlachetne, z tym brudnym. Taki był teatr Swinarskiego, Strehlera, Steina, żeby się trzymać wielkich nazwisk" - powiedział kiedyś w wywiadzie Żuk Opalski. Podziela Pan jego opinię? Tadeusz Słobodzianek: Kto by pomyślał, że przyjdą czasy, że będę się z Żukiem w czymś zgadzał. Problem jest bardziej skomplikowany. Świat się zmienia. Zmienił się człowiek, a więc zmienia się również publiczność. Oczywiście to nieliczenie się z widzem przez teatry repertuarowe ma swoje konsekwencje, bo widza natychmiast wysysa teatr komercyjny, który niekoniecznie częstuje go teatralną chałturą. Poza tym, kiedy słyszę narzekania, że jest t

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Demokracji w teatrze nie ma, ktoś musi brać za niego odpowiedzialność

Źródło:

Materiał nadesłany

Polska The Times z 5.11 online

Autor:

Lidia Raś

Data:

09.11.2013