Bywają takie przedstawienia, które ogląda się jak przez szklaną szybę. Na scenie istnieją jakieś postaci, coś mówią, robią, coś przeżywają a jednak sens tych wszystkich działań pozostaje nieuchwytny, odległy i obojętny. Wciąż na nowo - najpierw pełni dobrych chęci, potem już tylko dla zabicia nudy - próbujemy wniknąć w sceniczny świat, zrzumieć treść słów, poddać się emocjom, przejąć losem bohaterów, zawsze na próżno. I w końcu pozostaje już tylko dociekać, dlaczego tak się dzieje. Sztuka "Rosencrantz i Guildenstern nie żyją" Toma Stopparda powstała w roku 1966 i zdobyła wówczas wielkie powodzenie. Jest to swoista trawestacja Szekspirowskiego "Hamleta" - tragedia w Elsynorze przedstawiona "z żabiej perspektywy" dwóch dworaków. Dramat, inkrustowany fragmentami Szekspira, prezentuje te epizody z życia Rosencrantza i Guildenstema, których w "Hamlecie", by tak rzec, brakuje. Epizody pozwalające niejako zilustrować i rozwinąć
Tytuł oryginalny
Pomiędzy ostrzami
Źródło:
Materiał nadesłany
Gazeta Wyborcza Nr 35