Breslauerski Capitol był najbardziej luksusowym kinoteatrem we wschodnich Niemczech, wrocławski Capitol chce błyszczeć w całej Polsce. Zachował wszystko, co najlepsze z przeszłości - wdzięk i blichtr szalonych lat 20., a jednocześnie dostał przyszłość - nowy budynek, nową scenę, nowe technologie. Nie ma wyjścia, musi być gwiazdą - pisze Beata Maciejewska w Gazecie Wyborczej - Wrocław.
- Będziemy robić swoje. Premierą "Mistrza i Małgorzaty" pokazaliśmy możliwości techniczne nowej sceny oraz umiejętności i dojrzałość artystyczną zespołu, postaramy się nie schodzić poniżej tego poziomu - mówi dyrektor Capitolu Konrad Imiela. 28 września wyszedł na scenę szczęśliwy, bo udało mu się doczekać realizacji marzenia wszystkich swoich poprzedników. W papierach urzędników unijnych to marzenie zostało nazwane prozaicznie "przebudową oraz modernizacją teatru", ale Capitol po prostu dostał szansę, żeby być gwiazdą. A właściwie, żeby ponownie być gwiazdą, bo błyszczał już w dniu narodzin, czyli 20 lutego 1929 roku. Sala kinoteatru - mogąca pomieścić 1200 widzów - atakowała wzrok feerią kolorów. Ściany i sufity ozdobiono geometryczną dekoracją ze srebrnej folii, na którą laserunkowo naniesiono farbę. Pod wpływem światła czterobarwnych lamp wnętrze zamieniało się w bajkowy pałac. Mieniący się złotem sufit zdobiły