EN

27.09.2013 Wersja do druku

Niewykluczony

- Tematyka ukraińska interesuje mnie ze względu na mój życiorys. Urodziłem się w Białymstoku osiem dni przed wojną. W czasie wojny trafiłem z mamą do Związku Radzieckiego, do Archangielska. Rodzina mojego ojczyma Mikołaja Lubaszenki, z którym mama się związała, mieszkała na Ukrainie - mówi EDWARD LINDE-LUBASZENKO, przed premierą spektaklu "Cieśnina duchów. Manitoba" w Teatrze im. Siemaszkowej w Rzeszowie.

Sporo czasu spędza pan ostatnio w Rzeszowie. Jakie wrażenia? - Zauważam kolosalne zmiany. Grałem tu gościnnie 20 lat temu, wcześniej także bywałem, Rzeszów miał wtedy charakter średniej wielkości miasta. Teraz centrum stało się bardziej nowoczesne i europejskie. Sam lubię przedmieścia, gdzie nie ma wielkich galerii. Nieopodal jest sklepik, kawałek dalej kiosk, a poranne zakupy są dłuższym spacerem. W takim miejscu mieszkam. A wracając do Rzeszowa, pozytywnie zmieniły się także okolice dworca kolejowego. Co mnie cieszy, bo z Krakowa przyjeżdżam pociągiem. Podobno na udział w spektaklu na temat rzezi wołyńskiej, który przygotowuje Teatr im. Wandy Siemaszkowej w Rzeszowie, zgodził się pan z entuzjazmem. Dlaczego? - Tematyka ukraińska interesuje mnie ze względu na mój życiorys. Urodziłem się w Białymstoku osiem dni przed wojną. W czasie wojny trafiłem z mamą do Związku Radzieckiego, do Archangielska. W wyniku różnych wydarzeń mama znalazła

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Piąty raz się nie ożenię

Źródło:

Materiał nadesłany

Nowiny Gazeta Codzienna nr 188/27/29-09-13 DZ./

Autor:

Alina Bosak

Data:

27.09.2013