EN

2.10.2006 Wersja do druku

Teatralny mord na Gombrowiczu

Jest w kryminalistyce oraz sądownictwie pewna zasa­da wyrażana dwiema łaciń­skimi sentencjami. Pierw­sza mówi: "Cui bono", dru­ga zaś "is fecit cui prodest", co na nasze przekłada się mniej więcej: Ten uczynił, kto na tym miał skorzystać. Przez sobotni wieczór spę­dzony na widowni Teatru Narodowego można było przypomnieć sobie oba te powiedzenia. Premiera "Iwony, księżniczki Bur­gunda" Zygmunta Krauze­go skłania bowiem do ich zadania. Czy na przeróbce filigra­nowej konstrukcji "Iwony..." skorzystał Witold Gombro­wicz? Nie, Gombrowicz jest niewinny. Ociosania sztuki o ludziach "nie śmiesznych, ale postawionych w śmiesznych sytuacjach" - jak pisał o swo­im dziele sam autor - podjął się kto inny. Już sam wybór scen ze sztuki, czyli komikso­wy bryk z "Iwony..." nasuwa podejrzenia, a wzmacnia je niezła pamięć. Toż osiem lat temu w Starym Teatrze wi­dzieliśmy już "Iwonę...", któ­ra okazała się być nowocze­sną "Trędowatą". Pierwszego

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Teatralny mord na Gombrowiczu

Źródło:

Materiał nadesłany

Dziennik Polska Europa Świat nr 140

Autor:

Tomasz Mościcki

Data:

02.10.2006

Realizacje repertuarowe