EN

29.08.2013 Wersja do druku

Książkowe epitafium

"Spowiedź..." nie jest książką tylko dla miłośników teatru i jego twórców. Każdy zaczerpnie z niej coś dla siebie. I to chochlą. Bo czego w tych wspomnieniach nie ma. Od przypomnienia inscenizacji poprzez ich autorskie interpretacje aż po ocenę gry aktorów. A także opis kilkunastoletniej walki autora z nowotworem - o książce Henryka Baranowskiego, "Spowiedź bez konfesjonału" pisze Paweł Dybicz w Przeglądzie.

Przedstawienia Baranowskiego nie byty realizowane w klasycznej formie i manierze, choć nie byty też czystą awangardą, pachniały nowością, nową formą przekazu. "Spowiedź..." nie jest tak nowatorska jak jego dzieła. Reżyser trzyma się chronologii, co daje pogląd na jego biografię, postawę życiową, dokonania artystyczne i pedagogiczne. Można nawet powiedzieć, że jest to słowny dokument, z którego wiele się dowiemy o twórcy, który swoje najlepsze lata spędził za granicą, prowadząc m.in. Transformtheater w Berlinie Zachodnim. Miał okazję reżyserować w Omsku i Nowosybirsku, w Europie Zachodniej i w Ameryce. Był tam nagradzany za inscenizacje, jego widzenie teatru podobało się publiczności i dyrektorom scen. Z polskimi decydentami było gorzej, Baranowski opuścił Polskę przed sierpniem 1980 r. z wilczym biletem, ale nigdy jej się nie wypierał. Mimo że PRL potraktowała go dość obcesowo, nie patrzył na nią z zapiekłością, potrafił odróżnić

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Książkowe epitafium

Źródło:

Materiał nadesłany

Przegląd nr 35/26.08

Autor:

Paweł Dybicz

Data:

29.08.2013