Swoją kobiecość wyrażam poprzez bardzo "babskie" spektakle Białego Teatru, gdzie grzebiemy i "dosięgamy człowieczego dna", a w codziennym życiu jako matka - chciałoby się rzec - żona i kochanka - mówi MARTA ANDRZEJCZYK, olsztyńska pieśniarka i aktorka.
Mam wrażenie, że monodram jest bliską pani formą? Można powiedzieć, źe wywiadjest jedną z jego odmian? - Myślę, że nie do końca, bo w tym momencie jesteśmy dwie na scenie. Pani zadaje mi pytania, a ja na nie odpowiadam. Jak są mądre, inteligentne, dobrze zadane, to mogę popłynąć i tworzy się jakiś obraz, zarys postaci, na bazie którego można stworzyć monodram. Ale mimo wszystko wywiad to wywiad. A jeśli chodzi o formę wyrazu artystycznego, to jak najbardziej przychylałam się do dramatu. Mówię w czasie przeszłym, ponieważ kiedyś chciałam być - jeżeli chodzi o tematy moich recitali (śmierć, wojna, choroby psychiczne bohaterów) - w kontrapunkcie do swojej młodości, urody, oczekiwań słuchacz) i repertuaru koleżanek. Aczkolwiek ostatnio obserwuję, że coraz bardziej skłaniam się ku lżejszym, mniej poważnym historiom, które opowiadam ze sceny. Zresztą taka jest Kobieta Czasownik - czasem lekka, gdzieniegdzie miła, w ogóle przyjemna. Nie