EN

21.11.1998 Wersja do druku

Mecze Tankreda Dorsta

Dramaturgia niemieckiego pisarza Tankreda Dorsta (rocznik 1925) nie jest częstym gościem na naszych scenach. Ale jest zwykle gościem gorąco witanym. Taka ocena powinna zadowolić dramaturga, który powiada, że teatr jest "czymś w rodzaju meczu z publicznością. Kiedy się tego rodzaju spięcia nie osiąga, lepiej zwinąć manatki".

Pierwszy taki mecz rozegrał w Polsce w imieniu Dorsta przed dziesięciu laty Tadeusz Łomnicki, wcielając się w tytułową postać w przedstawieniu warszawskim Teatrze Dramatycznym, "Ja, Feu-rbach". Była to wspaniała kreacja. Łomnicki jako stary aktor, wyrzucony poza nawias teatralnej społeczności, zgrany i niepotrzebny błazen, kusił i wabił reżysera (a tym samym publiczność). A właściwie nie tyle kusił, co nokautował, spychał do narożnika, czarował i obezwładniał. Legendarna już jest scena, w której Łomnicki ukazywał postać świętego Franciszka w jego rozmowie z ptactwem - w pewnym momencie Dorst wprowadza do tekstu dramatu fragment po włosku, wyjęty z "Kwiatków świętego Franciszka". To fascynujące przeistoczenie w arcydzielnym wykonaniu Łomnickiego dokonywało się jak za dotknięciem różdżki, niemal niezauważalnie, a zwalisty aktor płynął po scenie, fruwał między ptakami, znikał w tekście. Po dziesięciu latach Dorst znowu ma wiel

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Mecze Tankreda Dorsta

Źródło:

Materiał nadesłany

TRYBUNA Nr 273

Autor:

Tomasz Miłkowski

Data:

21.11.1998