EN

13.05.1998 Wersja do druku

Pierwiastek z traktora

Każdy młody krytyk lubi, gdy artystka Maja Ostaszewska, modernistycznie powłócząc gołymi stopami, wsuwa się statecznie na skąpaną w mroku scenę. Oto spowita mgłami wszystkich możliwych i kilku niemożliwych niewieścich tajemnic, szczelnie wypełniona targającymi duszę wichrami psychologicznych uniesień, idzie, stąpa i nadchodzi... A flanelową koszulę w niebieską kratę ma w dużym nieładzie, bo myśli u niej nieskładne i napięte... Ciemno wszędzie, głucho wszędzie/ Co to będzie, co to będzie... Otóż - Dziady Kobiety Fatalnej będą... Młodzież recenzencka lubi to, gdyż młodzież wie, że Ostaszewska w końcu dojdzie, a gdy dojdzie, to wytrawnie stanie i spojrzy młodzieży w oczy tak głęboko, że młodzież z punktu poczuje się głęboka, czyli niepłytka, a młodzież przecież uwielbia być głęboka. Ona - Ostaszewska - jak zwykle głęboka, stoi głęboko i głęboko zagląda jej - młodzieży - w oczy; ona - młodzież - chwilowo głęboka, sie

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Pierwiastek z traktora

Źródło:

Materiał nadesłany

DZIENNIK POLSKI Nr 111

Autor:

Paweł Głowacki

Data:

13.05.1998