Zamierzchłe przysłowie z epoki ucisku pierwotnego głosiło hasło: "Co po tytule, gdy pustki w szkatule". W dobie posuchy na satyrę, na którą uskarżają się wszyscy kierownicy polskich teatrów i teatrzyków - można by owo przysłowie unowocześnić, zwłaszcza, że nowa poezja obchodzi się bez rymów: "Co po dewizie, gdy pustki w szkatule", - ściśle biorąc w szufladach kierowników literackich. Najmocniejszą stroną programu nowej Syreny pt. "Syrena bez dewiz" - są tradycje Qui Pro Quo, reprezentowane z wdziękiem przez "Lopka" Krukowskiego, pewność i zaufanie, jakimi - niczym PKO - cieszą się u publiczności takie asy jak Brusikiewicz, Dymsza i Darski - i parodie, których mistrzynią okazała się p. Pellegrini. Wystarczy i tych aktywów, by wieczór spędzony na imprezie uznać za przyjemny i wyrazić wdzięczność kierownictwu "Estrady" za sprowadzenie miłych gości. Ale - po skonsumowaniu programu - przychodzi refleksja: gdzież - poza wdziękiem, urodą i
Tytuł oryginalny
Co po dewizie, gdy pustki w szkatule!
Źródło:
Materiał nadesłany
"Kurier Szczeciński" nr 73