Panie Redaktorze! My - Zulusi, mamy to do siebie, że ilekroć do naszego brzegu przybija statek białych ludzi, cieszymy się i klaszczemy w ręce. Z wielkim entuzjazmem kupujemy też to wszystko, co biali panowie raczą wydobyć ze skrzyń i z worków - kolorowe perkaliki, szklane paciorki i inne skarby. Ale tym razem, Panie Redaktorze, Zulusi mają dość. Chodzi mi o występy w Łodzi artystów warszawskiej "Syreny" ze składanką numerów z rewii "Bez dewiz". Oj, bez dewiz, bez dewiz! A poza tym - bez smaku, bez inteligencji j bez szacunku dla łódzkiego widza, Zulusa, bo Zulusa, ale przecież widza, który w dodatku za wejście płaci dość ciężkie pieniądze. Ale, Panie Redaktorze, zróbmy kilka wyjątków. Przede wszystkim - Kazimierz Krukowski, popularny w Łodzi, jak i w całym kraju "Lopek". Do niego nie stosują się moje zarzuty. Przeciwnie, jego konferansjerka jest bardzo inteligentna i dowcipna. Mam do niego żal tylko o to, że z tak dobrą miną sprzedaje tak z�
Tytuł oryginalny
Bez dewiz i innych rzeczy
Źródło:
Materiał nadesłany
"Express Ilustrowany" nr 61
Data:
14.03.1958