EN

22.05.2000 Wersja do druku

Herbatka u faraona

Po pierwszym akcie brawa były takie, jakie powinny być dopiero w finale. "Echnaton" to coś zaskakującego, odmien­nego od operowych standar­dów. Spotęgowana systemem nagłośnień muzyka i zarys monumentalnej scenerii ro­bią wrażenie. Po operach "Ein­stein na plaży" i "Satyagraha czyli siła prawdy" (o Gandhim) trzecią część tryptyku Philipa Glassa jest opowieść o faraonie-rewolucjoniście bu­rzącym porządek religijny, da­jący ludziom prawo do szczę­ścia. Kompozytor, sławny mi­nimalista - już klasyk wśród nowatorów, przez jednych uważany za mistrza, przez in­nych za szarlatana - jak zwykle bawi się powtarzalnością dźwięków stawiając przed or­kiestrą zadania karkołomne. Początkowo zdaje się wręcz, że to poprawność komputera a nie precyzja instrumentali­stów. Orkiestrze pod batutą Tadeusza Kozłowskiego trze­ba pogratulować sprawności i wytrzymałości. Wręcz perfekcyjnie odda­ne zostały wszelkie kompli­kacje rytmiczne, przed

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Herbatka u faraona

Źródło:

Materiał nadesłany

Express Ilustrowany

Autor:

Renata Sas

Data:

22.05.2000

Realizacje repertuarowe