EN

18.06.2001 Wersja do druku

O.K.Pisz, pisz!

TYTUŁ tego tekstu jest zarówno wezwaniem do krytyka, żeby wywiązał się ze swoich obowiązków po premierowych przeżyciach, jak i - przede wszystkim - rodzajem hołdu wobec słowotwórczej inwencji Stanisława Barańcza­ka, który szekspirowskie "Poskromienie zło­śnicy" kongenialnie spolszczył i sprawił, że wsłuchując się w kapitalne "odzywki" i dialo­gi, mamy prawdziwą frajdę. To już nie tylko ów Okpisz, którego z innych tłumaczeń znaliśmy na przykład jako Szlaja (Józef Paszkowski) i którego nazwiskiem nieudolnie próbuje się tu bawić Wasz sługa. To żywy język, którym tłu­macz wdzięcznie żongluje. Takie tłumaczenie może ponieść spektakl, przydać mu barwy, podrasować. I czyni to! Ale to nie koniec zasług Barańczaka. Najwyraźniej jego inwencja natchnęła też reżysera Bogdana Toszę, który wpadł na pomysł o kapitalnym znaczeniu dla lubelskiej realizacji niezbyt przecież porywającej komedii Williama Szek­spira. Z prologu (tu: przygo

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

O.K.Pisz, pisz!

Źródło:

Materiał nadesłany

Kurier Lubelski nr 140

Autor:

Andrzej Molik

Data:

18.06.2001

Realizacje repertuarowe