EN

10.08.1986 Wersja do druku

Dom, który zbudował Swift

ZNOWU dobre, pobudzające do myślenia, barwne przedstawie­nie w Starym Teatrze. Tym razem jest to sztuka Georgija Gorina "Dom, który zbudował Jona­than Swift". Wiele rzeczy w tym spektaklu jest dziwnych, zaskaku­jących, paradoksalnych. Najpierw o tym, co widać. Pięk­na, doskonała scenografia znanych mistrzów, Lidii Minticz i Jerzego Skarżyńskiego. Z prawej strony, na tle wysokich spiętrzonych boazerii-mebli w ciepłym, domowym ko­lorze - biurko, przy którym w fo­telu siedzi Swift. Z lewej magiczna szafa z faliście udrapowanymi drzwiami w kolorze starego, prze­tartego bordo, w jej wnętrzu, po otwarciu, widać srebrzyście lustrza­ne ściany służące do tajemniczego przeglądania się. W tle sceny okno, w którym pojawiają się postacie-zjawy, kobiety z marzeń i wspom­nień Swifta. Obok rozsuwana cięż­ka ściana i drzwi, przez które uka­zuje się obuta noga wielkoluda, skąd też wjeżdża na scenę olbrzy­mia filiżanka Swifta po to, aby wo­kół niej

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Dom, który zbudował Swift

Źródło:

Materiał nadesłany

Kierunki nr 32

Autor:

Kazimierz Kania

Data:

10.08.1986

Realizacje repertuarowe