Radni PiS chcą, by prezydent wyjaśnił im, dlaczego dyrektorom miejskich instytucji kulturalnych nie podoba się stanowisko rady miasta, które zyskało rozgłos jako próba objęcia cenzurą wydarzeń kulturalnych w Lublinie.
Stanowisko, zgłoszone przez radnych PiS i przyjęte przez radę miasta pod koniec marca, stało się głośne w całym kraju. Rada bowiem wnosi w nim o powstrzymanie finansowania z budżetu miasta dzieł i imprez uderzających w dobre obyczaje lub promujących skandalizujące treści. Odnosi się przy tym do chrześcijańskich tradycji Lublina i tłumaczy stanowisko troską o tworzenie "pozytywnego klimatu wychowawczego dla młodego pokolenia Lublinian". Decyzja radnych wywołała falę krytyki. Radnym zarzucono próbę wprowadzenia cenzury, a samo stanowisko określano jako niezgodne z konstytucją. Choćby z art. 32, który mówi wyraźnie: "Nikt nie może być dyskryminowany w życiu politycznym, społecznym lub gospodarczym z jakiejkolwiek przyczyny". - Radni powołują się tylko na wartości chrześcijańskie. Czyli chcą, by wspierać tylko działania kulturalne opierające się na tych wartościach, a nie chcą, by wspierać inne - mówił "Gazecie" Maciej Nowicki, członek