EN

5.04.2013 Wersja do druku

Kilka migotliwych spostrzeżeń po festiwalu w Sarańsku (2)

Bo wciąż teatr od kuchni to te same problemy: rozhisteryzowane aktorki, oszukujący księgowi, nieodzywający się do siebie dyrektorzy. Gejów tylko jakoś tam nie ma. To chyba jedyna różnica. A! No i reżyserzy znali jednak rzemiosło. Taki drobiazg - pisze Bartłomiej Miernik w felietonie dla e-teatru.

Kiedy Drogi Czytelniku ostatni raz oglądałeś w polskich teatrach jakikolwiek dramat symboliczny? A kiedy widziałeś cokolwiek Bułhakowa, prócz postawionego naprędce "Mistrza i Małgorzaty" w chwiejącej się scenografii ze sklejki? Odpowiedz proszę. Jak myślisz, czemu grupka (naprawdę niewielka, uwierz mi) bije w bęben jednego rodzaju teatru? Oglądam około dwudziestu spektakli miesięcznie, niekiedy więcej. Podsumowanie sezonu napiszę w czerwcu, jednak już teraz chcę zasygnalizować to, co rzuca się w oczy. Albo obejrzysz na scenie rozpieprz całkowity, że nie wiadomo, o co chodzi, składaj sobie drogi widzu do kupy genialny pomysł reżyserski albo obejrzysz po bożemu, scenka po scence w realistycznych dekoracjach skleconą lekturkę. To tak najprościej, bo oczywiście są i mutacje obydwu typów. Dlaczego tak okrutnie zawęziliśmy sobie pole patrzenia? Precyzyjnie wycięliśmy skalpelem wątrobę, płuca i serce, a zostawiliśmy jedynie flaki. Inne estetyki, i

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Źródło:

Materiał własny

Materiał własny

Autor:

Bartłomiej Miernik

Data:

05.04.2013

Wątki tematyczne