EN

30.01.1991 Wersja do druku

Znowu możemy się śmiać

Nie wiem, czy o którymkol­wiek z warszawskich teatrów da się powiedzieć, że ma włas­ną publiczność. Ale jeżeli w ogó­le - to może właśnie o Teatrze Współczesnym. W dniu premiery w ciasnym foyer odbywa się snobistyczne zebranie towarzyskie, jak zwy­kle przy takich okazjach. Jest jednak subtelna różnica. Więk­szość obecnych ma dla tej sceny osobisty sentyment - to jej dawni współpracownicy, przy­jaciele, wreszcie widzowie, któ­rzy spotykają się tutaj od wie­lu, bardzo wielu lat. Nieraz kilkudziesięciu. Toteż atmosfe­ra na widowni jest prawie rów­nie trwożliwa, jak za kulisami. Nieomal słychać odpukiwanie w drewniane oparcia krzeseł. Oby wszystko się udało... I w końcu wybuch szczerego entuz­jazmu! "Wieczór trzech króli" udał się nad podziw. Przede wszystkim za sprawą scen komicznych, w których triumfują Wiesław Michnikow­ski i Krzysztof Kowalewski. Ten pierwszy niknie w pretensjo­nalnym kostiumie Andrzeja Chudogęby, u boku ma s

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Znowu możemy się śmiać

Źródło:

Materiał nadesłany

Gazeta Wyborcza nr 25

Autor:

Wanda Zwinogrodzka

Data:

30.01.1991

Realizacje repertuarowe