EN

3.04.2013 Wersja do druku

"Być albo nie być" chirurga Ryszarda Długołęckiego

Ryszard Długołęcki, bydgoski lekarz, himalaista, uczestnik wypraw wysokogórskich, przetłumaczył "Hamleta". - Thomas Eliot powiedział kiedyś, że Szekspir jest tak wielki, że najprawdopodobniej nigdy nie zdołamy oddać mu sprawiedliwości. Dlatego powinniśmy przynajmniej od czasu do czasu zmieniać środki, którymi przynosimy mu krzywdę. Starałem się, aby krzywda, jaką ja wyrządzę autorowi "Hamleta" i samemu dziełu, była jak najmniejsza - żartuje.

Skąd się wzięła u chirurga chęć przetłumaczenia "Hamleta"? Ryszard Długołęcki*: Jestem dość nietypowym chirurgiem. Zdawałem równocześnie egzaminy do Akademii Medycznej i Szkoły Teatralnej w Warszawie. Był rok 1951, a Szkołą Teatralną władał wtedy prof. Aleksander Zelwerowicz, wielki Zelwerowicz. Zgłosiłem się tam na wstępną rozmowę kwalifikacyjną. Wszedłem do małego budynku szkoły i natrafiłem na niecodzienną scenę. Na schodach szkolnych stał Mieczysław Gajda - młodziutki wówczas aktor o wybitnych zdolnościach i cudownych warunkach. Stał na półpiętrze i patrząc w dół, wygłaszał wielki monolog z pierwszej sceny trzeciego aktu "Hamleta". Ten monolog został tak powiedziany, że nogi wrosły mi w ziemię. Pomyślałem sobie: "Gdzie ja trafiłem? Czego tu szukam?". Co pan zaprezentował komisji? - Po rozmowie i jakiejś scence pantomimicznej, m.in. wiersz: "Byczek Fernando". Pamięta Pani? Fernando wbiega na arenę, zewsząd brzmią

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

"Być albo nie być" chirurga Ryszarda Długołęckiego

Źródło:

Materiał nadesłany

Gazeta Wyborcza Bydgoszcz onlineonline

Autor:

Karolina Kowalska

Data:

03.04.2013