- Zagrałem już wszystko, co mogłem - mówi Roman Kłosowski, obchodzący na gorzowskiej scenie 60-lecie pracy artystycznej. Ale po raz pierwszy zajął się Beckettem. - "Ostatnia taśma Krappa" to o moim życiu, o moim końcu, o tym, czy mam coś do zrobienia i czy warto coś robić - mówi. Krzysztof Prus przeniósł na scenę "Akt bez słów", "Komedię", "Ostatnią taśmę Krappa" i "Oddech". Rozmowa z reżyserem i Romanem Kłosowskim, który gra rolę Krappa, przed dzisiejszą premierą w Teatrze im. Osterwy w Gorzowie Wlkp.
Cztery krótkie sztuki napisane przez największego dramaturga XX wieku Samuela Becketta w nowym zestawieniu i zaskakującej obsadzie. I z Romanem Kłosowskim obchodzącym na gorzowskiej scenie 60-lecie pracy artystycznej. Krzysztof Prus przeniósł na scenę "Akt bez słów", "Komedię", "Ostatnią taśmę Krappa" i "Oddech". Reżysera gorzowska publiczność zna m.in. z jego inscenizacji "Nie-Boskiej" i "Makbeta". Rozmawiamy z reżyserem i niezwykłym aktorem, który gra rolę Krappa [na zdjęciu]. *** Rozmowa z Krzysztofem Prusem i Romanem Kłosowskim: Dariusz Barański: Beckett z czterech kawałków? Nie lepiej było wziąć na warsztat coś w jednym, coś znanego? Krzysztof Prus: - Beckett jest autorem tyleż wielkim, co trochę zapomnianym. Znamy Becketta z "Czekając na Godota", z "Końcówki". Ale tu akurat pojawiają się oprócz chwalonej "Ostatniej taśmy..." trzy teksty - a właściwie jeden tekst i dwie sztuki bez słów - dość mało znane. Punktem wyjścia