Sezon teatralny 1968/69 jest sezonem Brylla. Kilkanaście teatrów zapowiadała premiery jego sztuk; kilka już je wprowadziło na swoje sceny. Gazety stołeczne i prowincjonalne przynoszą wywiady z dramaturgiem, recenzje jego utworów. Bryll staje się beniaminkiem sezonu. Dziwny wydaje się jednak entuzjazm publiczności, która burzą oklasków nagradza spektakl "Rzecz listopadowa". Najprostszą reakcją byłoby oburzenie, wygwizdanie autora, obrzucenie go śmierdzącymi jajami, opuszczenie widowni przed zakończeniem przedstawienia. Bryll widza nie oszczędza. Szydzi z niego i nurza go w błocie. Rozdrapuje rany jeszcze nie zabliźnione, ropiejące. W "Rzeczy listopadowej" stawia pytania bardzo ważne, bardzo zasadnicze: kim jesteśmy jako naród w oczach swoich i w oczach obcych. Idziemy naprzód, czy drepcemy w ślepym zaułku? Takich pytań dawno już nie formułowała literatura polska. Wprowadzenie ponownie do niej jest aktem odwagi pisarskiej przede wszystkim. Próbą o
Tytuł oryginalny
Pamflet na inteligencję
Źródło:
Materiał nadesłany
Tygodnik Powszechny nr 51-2